Większość pszczelarzy chowa pszczoły - Tadeusz Kwiatkowski

Hodowcy to ci, którzy realizują program hodowlany.

Wywiad z Tadeuszem Kwiatkowskim kierownikiem Wydziału Hodowli Zwierząt Futerkowych i Pszczół w Krajowym Centrum Hodowli Zwierząt (KCHZ).

Jakub Jaroński: Jakie są zadania Krajowego Centrum Hodowli Zwierząt?

Tadeusz Kwiatkowski: Zadania KCHZ wynikają z Ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich, i polegają przede wszystkim na przeprowadzaniu kontroli, w tym urzędowych, zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/1012 z dnia 8 czerwca 2016 r. w sprawie zootechnicznych i genealogicznych warunków dotyczących hodowli zwierząt hodowlanych czystorasowych i mieszańców świni, handlu nimi i wprowadzania ich na terytorium Unii oraz handlu ich materiałem biologicznym, wykorzystywanym do rozrodu i jego wprowadzania na terytorium Unii oraz zmieniające rozporządzenie (UE) nr 652/2014, dyrektywy Rady 89/608/EWG i 90/425/EWG i uchylające niektóre akty w dziedzinie hodowli zwierząt („rozporządzenie w sprawie hodowli zwierząt”). 
Ponadto KCHZ zajmuje się również kontrolą ksiąg hodowlanych, oceną wartości użytkowej i genetycznej zwierząt gospodarskich. Prowadzimy także kontrolę sposobu wykorzystania środków pochodzących z dotacji budżetowych, przyznanych podmiotom realizującym zadania w zakresie postępu biologicznego w produkcji zwierzęcej. Rozporządzenie PE dotyczy – jak to określamy – „dużych zwierząt”, czyli: bydła, owiec, kóz, świni, koniowatych. Natomiast polska Ustawa określa przed wszystkim zasady prowadzenia hodowli i oceny zwierząt w ogólności, także tych mniejszych, jak pszczoły i zwierzęta futerkowe. To są zadania wydziału, w którym pracuję. Zajmujemy się głównie oceną wartości użytkowej i genetycznej (wcześniej nazywano to oceną wartości hodowlanej). Prowadzimy także księgi hodowlane dla linii hodowanych pszczół.

Czy w ramach obowiązków zagląda Pan również do uli?

Ależ oczywiście. Przy prowadzeniu oceny wartości użytkowej nie da się inaczej obserwować pszczół niż bezpośrednio.

Skąd pomysł, żeby jeden wydział zajmował się i pszczołami miodnymi, i zwierzętami futerkowymi?

To efekt działań służących uproszczeniu struktury administracyjnej. W KCHZ zajmujemy się jedynie oceną hodowlaną pszczół miodnych i zwierząt futerkowych. W Ustawie jest zapis, że te obowiązki mamy wykonywać tylko do momentu powierzenia tych zadań związkom hodowców, podobnie jak przy innych zwierzętach. W praktyce tymi różnymi gatunkami zwierząt zajmują się dwa zespoły.

Jakie zadania wykonują terenowi pracownicy KCHZ?

Zajmują się m.in. oceną pasiek na terenie, który im podlega. Zbierają dane do wpisu do ksiąg. Służą pomocą nowym hodowcom.

Jeżeli hodowca zgłasza swoją linię do księgi hodowlanej, to KCHZ czuwa nad tym, by została ona opisana w sposób prawidłowy, zgodny z prawdą. Czy tak?

To jest bardziej skomplikowane. Jeżeli chodzi o księgę, to sam wpis do niej jest tylko zwieńczeniem pracy dokonanej wcześniej. Zaczyna się od tego, że opracowuje się program hodowlany dla danej linii pszczół, w którym określa się główne kierunki hodowli. Jest to przede wszystkim wzorzec linii, tzn. kolokwialnie mówiąc, jak taka pszczoła ma wyglądać i jak ma się zachowywać. Są pewne minimalne wymagania wpisu do księgi, takie minimum, które każda matka musi spełnić. Określa się w nich zasady selekcji, system doboru, sposób prowadzenia rozrodu. Następnie ów program musi uzyskać akceptację Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dopiero wtedy kończy się cały proces. Jest to więc efekt wieloletniej pracy hodowcy w rocznym cyklu obserwacji. Taka matka nie bierze się z znikąd. Ma swój rodowód. Wpis w księdze to kompendium wiedzy o tej matce, jej pochodzeniu i wynikach oceny wartości użytkowej.

W języku polskim słowo „hodowla” ma dwa znaczenia. Jedno to po prostu „opiekowanie się zwierzęciem”, np. jeżeli ktoś złapie larwę motyla, to może ją sobie „hodować” w słoiku, czyli zapewniać właściwe warunki do rozwoju. Natomiast „hodowla” w drugim znaczeniu to „proces selekcji kierunkowej”, pewnej inżynierii ewolucyjnej. Wydaje mi się zatem, że większość pszczelarzy chowa  pszczoły, a tylko nieliczni hodują.

Ma Pan rację. Większość pszczelarzy chowa pszczoły, czyli utrzymuje. Natomiast hodowla to jest zespół zabiegów zmierzających do poprawienia założeń dziedzicznych, a więc genotypu. Składa się na to kilka procesów, przede wszystkim ocena, czyli, to co zwierzę sobą reprezentuje. Następnie dobór do kojarzeń i selekcja, żeby następne pokolenie było lepsze od poprzedniego.

Zwracał na to uwagę już Karol Darwin w swojej epokowej książce O powstawaniu gatunków…, twierdząc, że hodowca musi kontrolować reprodukcję.

Oczywiście. Bez tego nie ma sukcesu.

Czy to znaczy, że w księdze, gdzie zebrano i uporządkowano dane o pszczołach, kupujący znajdzie rzetelne informacje na temat ich cech oraz pochodzenia? A hodowca, który zarejestrował pszczoły w księdze staje się bardziej wiarygodny?

Tak, ale księga służy nie tylko kupującemu, ale również hodowcy, gdyż są w niej informacje na temat jego zwierząt. Ma więc pod ręką profesjonalne, niezależne, obiektywne opinie na temat własnej linii hodowlanej. Nie każdy ma szansę prześledzić losy kolejnych pokoleń pszczół w warunkach pasieki; KCHZ dysponuje natomiast systemem, w którym rodowody sięgają kilkunastu pokoleń.

Czyli od roku…

Księgi są prowadzone od 2000 roku.

Zatem, jeśli hodowca zakłada jakąś linię, KCHZ pomaga mu rejestrować jej historię. Ze względu na poliandrię u pszczół [rodzaj poligamii – red.] wydaje się, że proces rejestracji pszczół może sprawiać więcej trudności niż w przypadku psów i kotów.

Tak, ale linie „prowadzone w czystej rasie” są inseminowane sztucznie lub też wykorzystuje się trutowiska izolowane.

Jakie kryteria bierze pod uwagę KCHZ w ocenie przydatności linii hodowlanych i matek pszczelich?

Kryteria oceny ustalane są w porozumieniu z hodowcą danej linii i to on przede wszystkim decyduje, jakie cechy chce doskonalić lub utrzymać. Wyróżniamy pięć podstawowych: zimotrwałość, rozwój, miodność, skłonność do rójki, łagodność (zachowanie obronne). Cechy te określane są we wzorcu i wymaganiach minimalnych. Hodowca może także zaproponować własne kryteria, ważne z jego punktu widzenia, oraz ważne dla linii, którą prowadzi, np.: sposób zasklepiania plastrów, trzymanie się plastrów (spływanie), ruchliwość, zachowanie higieniczne, dodatkowe cechy związane z miodnością, jak dostosowanie do pożytków.

Jak ocenia się zimotrwałość?

Zimotrwałość ocenia się przede wszystkim po wielkości gniazda przed zimowlą i po tym okresie; bierze się także pod uwagę stan higieniczny gniazda, czyli głównie wielkość osypu.

Czy u pszczół lepiej przystosowanych do niższej temperatury osyp jest mniejszy?
Tak, ale to tylko jeden z czynników.

Dlaczego w kryteriach głównych nie uwzględnia się odporności na podstawowe choroby: warrozę czy nosemozę, a także towarzyszące im infekcje wirusowe?
Wymieniłem zachowanie higieniczne, które każdy hodowca może wprowadzić do programu i oceniać. Wielu hodowców to zrobiło. Polega to na oczyszczaniu przez pszczoły komórek z martwym czerwiem.

Rzeczywiście ta cecha może pozostawać w korelacji z tolerancją na dręcza pszczelego. A jak to wygląda w przypadku innych chorób, np. nosemozy? W tej sytuacji zachowanie higieniczne nie ma chyba znaczenia?

Higieniczność – nie. Ale o rozwoju wielu chorób decydują przede wszystkim czynniki środowiskowe i gospodarka pasieczna, nie tylko odporność pszczół. 
Czy w Polsce cecha zachowania higienicznego jest popularna?
Staje się coraz bardziej popularna. Wszyscy nowi hodowcy przystępujący do realizacji programu wprowadzają do niego to kryterium.

Czy ktoś z polskich hodowców prowadzi selekcję pszczół VSH (Varroa Sensitive Hygiene)?

Oficjalnie nie.

W hodowlach na Zachodzie tę cechę coraz częściej bierze się pod uwagę…

Tak. Ale czy przynosi to realne efekty, czy też jest tylko efektem marketingowym, można dyskutować. My nie oceniamy ani zagranicznych linii, ani tych, które nie zostaną do nas zgłoszone. Jesteśmy jak gdyby usługodawcą w stosunku do hodowców, którzy się do nas zgłoszą i proszą o tę ocenę.


Jeżeli ktoś chciałby oficjalnie prowadzić hodowlę linii pszczół VSH, bo uważa, że takie wyselekcjonował, i zgłosi się do KCHZ, czy może liczyć na to, że pszczoły zostaną poddane takiej ocenie?

Myślę, że tak.

Czy zaświadczenie od lekarza weterynarii stwierdzające brak objawów klinicznych daje kupującym gwarancję, że matki są zdrowe?

Myślę, że powinien Pan zapytać o to lekarzy weterynarii, którzy wystawiają te zaświadczenia, lub osób, które odpowiadają za decyzje dotyczące tak ustalonych warunków sprzedaży. Te regulacje nie leżą w gestii KCHZ.

Każdy hodowca zarejestrowany w księgach hodowlanych musi pod kontrolą być Inspekcji Weterynaryjnej. Czy tak?

Hodowcy mają obowiązek zgłoszenia prowadzonej działalności do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, który przeprowadza kontrole dotyczące spełnienia wymagań weterynaryjnych, niezależnie od KCHZ.

Jakie rasy ekologiczne lub podgatunki pszczół miodnych można w Polsce hodować, to znaczy, które mogą być wpisane do ksiąg hodowlanych?

KCHZ prowadzi księgi dla czterech ras: środkowoeuropejskiej, kraińskiej, kaukaskiej i włoskiej.

Czy oznacza to, że linie pszczół, które nie należą do tych podgatunków, ale są sprzedawane w Polsce, nie mogą być wpisane do księgi?

Zgadza się. Nie mogą zostać wpisane.

Czy – wobec tego – hodowcy, którzy nie figurują w księgach hodowlanych mogą sprzedawać pszczoły innych podgatunków lub linii wywodzących się z podgatunków z całego świata bez rejestracji?

Potwierdzam, że są takie praktyki. Nie nazywałbym jednak tych osób hodowcami. Hodowca to osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka, która uczestniczy w realizacji programu hodowlanego. Osoby, które sprzedają matki bez rejestracji mogą to robić ze względu na swobodę przepływu towaru i usług w UE oraz z krajów trzecich. Poza weterynaryjnymi, nie ma innych przepisów, które by to regulowały.

Czy rzeczywiście nie ma innych ograniczeń dotyczących sprowadzania matek spoza UE?

Dysponujemy wykazem krajów, z których można sprowadzać matki do UE, aktualizowanym co jakiś czas. Spoza UE można sprowadzić tylko matki w klateczce (nie więcej niż 20 pszczół), po tym jak odbędą kwarantannę.

Czy można zatem przywieźć odkład, na przykład z Niemiec?

Tak. Po spełnieniu wymogów weterynaryjnych.

Czy w przypadku sprowadzania matek spoza UE obowiązują jakieś ograniczenia?

Nie ma takich ograniczeń. Jeżeli mówimy o Apis mellifera.

Czy jest wskazane, aby wszystkie linie pszczół opierały się na pszczołach lokalnych?

Większość programów hodowlanych realizowanych przez hodowców i tych, dla których Krajowe Centrum prowadzi księgi, zakłada selekcjonowanie i dobór pod względem cech umożliwiających dostosowanie do warunków środowiska, w którym pszczoły są utrzymywane. Jest to ważne dlatego, że wtedy lepiej wykorzystują pożytki i lepiej zimują. W wielu programach hodowlanych wykorzystywane są lokalne populacje pszczół, czyli takie, które utrzymywano w pasiekach od wielu lat, przez co mogły dostosować się do środowiska.

Jaka jest w takim razie Pana prywatna opinia na temat sprowadzania do Polski różnych „nowości” zza granicy, po spełnieniu określonych warunków weterynaryjnych? Oferty tego typu matek pszczelich można znaleźć bez problemu.

Takie pszczoły na pewno nie są sprawdzone pod względem przydatności w Polsce, więc jest to dość duże ryzyko. Inny problem to zaśmiecanie puli genowej pszczół już żyjących w Polsce. Być może trend ten pociąga za sobą także inne zagrożenia, niekoniecznie tylko wypieranie pszczół lokalnych. W Polsce stwierdzono już występowanie genów pszczół afrykańskich. Przyczyną jest prawdopodobnie sprowadzanie pszczół nieokreślonego pochodzenia.

Matki pszczele w procesie hodowlanym muszą się wywodzić z – zarejestrowanych w księgach – konkretnych linii. Czy są jakieś wskazania co do trutni, czyli rodzin ojcowskich?

Z Ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich, w której jeden artykuł poświęcony jest rozrodowi pszczół, wynika, że można wykorzystywać tylko trutnie pochodzące od matek pszczelich wpisanych do ksiąg hodowlanych lub rejestrów prowadzonych dla linii hodowlanych pszczół, lub trutnie pochodzące od ich córek. Rozród jest to kontrolowane rozmnażanie zwierząt, a więc każda inseminacja i każde unasiennianie na trutowiskach. Za nieprzestrzeganie tych przepisów grozi kara grzywny, jak również przepadek rzeczy stanowiącej przedmiot wykroczeń.

Na jakich zasadach zarejestrowano w Polsce pszczołę kaukaską?

Pszczoła kaukaska została sprowadzona w latach 60. XX wieku. Wtedy wyróżniano ją wieloma nagrodami jako najlepszą na świecie. Rzeczywiście sprawdziła się całkiem nieźle w niektórych rejonach naszego kraju, szczególnie tam, gdzie uprawia się np. dużo koniczyny czerwonej, ze względu na to, że ma długi języczek, potrzebny do zbierania nektaru z tej rośliny. Po sześćdziesięciu latach obecności w Polsce można chyba uznać, że jest zadomowiona.

Czy przekonanie to dotyczy także pszczoły włoskiej?

W tym przypadku decydowały raczej względy gospodarcze. Podobnie zresztą jak w innych krajach, np. Finlandii, która bazuje głównie na „włoszkach”. Dają dużo miodu i są raczej łagodne.

Jaki status prawny ma w Polsce pszczoła ‘Buckfast’ (BF)?

Pszczoły ‘Buckfast’ nie są wpisane do ksiąg, zatem nie podlegają ocenianiu. Ich trzymanie nie jest hodowlą, w myśl Ustawy.

Zatem sprzedawca linii ‘Buckfast’ nie jest hodowcą, najwyżej masowym sprzedawcą matek?

Tak. Nic nam nie wiadomo o tym, żeby w Polsce zajmowano się kontrolą pszczół ‘Buckfast’.

Ale jednak pasieki sprzedające BF pojawiły się w Polsce, jak grzyby po deszczu…

To prawda. Trudno jednak stwierdzić, czy mamy do czynienia z czystą linią BF. To, co do nas trafia, pod względem cech, jest nieprzewidywalne.

Skoro sensem hodowli jest kontrola, a nie nieprzewidywalność, czy warto sprowadzać ‘Buckfast’?

Dotąd nie miałem do czynienia z tą pszczołą, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.

Czy pszczoła ‘Primorska’ ma szansę na rejestrację w Polsce? Niektórzy twierdzą, że jej przodkiem była krainka.

Co do jej przodków, zdania są podzielone. Ja z kolei słyszałem, że pochodzi od środkowoeuropejskiej. Pszczoły, które sprowadzono, zostały też skrzyżowane z BF. W tej chwili to nie jest rasa ‘Primorska’. Jeśli można byłoby określić kryteria jej cech, i okazałoby się, że pszczoły hodowane w kraju by się w nich mieściły, to być  może ‘Primorska’ miałyby szansę na rejestrację u nas.

Czyli KCHZ dopuszcza rejestrację nowych ras lub podgatunków, jeżeli zostałyby określone kryteria morfologii, a być może, także genetyczne?

Myślę, że będziemy się posiłkować opinią naukowców i przede wszystkim przydatnością linii na terenie naszego kraju. Wprowadzenie nowej linii nie jest trudne, ale może się okazać niepotrzebne, albo – co gorsza – oznaczać niebezpieczeństwo dla podgatunków już występujących w Polsce.

‘Primorską’ sprowadza się już od jakiegoś czasu, wystarczy zajrzeć do Internetu. Jaki jest cel utrzymywania w Polsce zamkniętych hodowli typu ‘Asta’, ‘Kampinoska’, ‘Augustowska’ czy ‘Dobra’?

Linie ‘Asta’ i ‘Północna’ nie są utrzymywane w hodowli zamkniętej. Obszary zamknięte przeznaczone są dla ‘Augustowskiej’ i ‘Kampinoskiej’, o ile dobrze pamiętam – powstały we wczesnych latach 80. XX wieku; natomiast obszar linii ‘Dobra’ powstał w 2014 roku, z inicjatywy pszczelarzy, którzy bardzo tego pilnują. To się sprawdza. Dla ‘Dobrej’ przeznaczono część terenu, będącego naturalnym siedliskiem rasy kraińskiej, na południu Polski. A powracając do celu hodowli zamkniętych: chodzi o utrzymanie populacji w warunkach, w jakich bytowały od lat. To są warunki, do których te pszczoły są przystosowane, np. długa zima, określone pożytki. Pszczoły przeniesione w inne miejsce mogłyby stracić swoje cechy. Chodzi także o zachowanie genów populacji naturalnej. Niestety, w Polsce nie mamy wysp (jak np. w Danii), naturalnych barier dla wolno latających trutni. W państwach o określonych, korzystnych, warunkach geograficznych wystarczy wprowadzić administracyjny zakaz utrzymywania jakichś linii.

A jeśli ktoś nie respektuje tych ograniczeń?

Mamy narzędzia, aby to egzekwować. KCHZ jest uprawnione do kontroli. Ustawa o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich opublikowana w Dz.U. z dnia 8 stycznia 2021 r. przewiduje karę grzywny za utrzymywanie pszczół wbrew uchwale sejmiku. Natomiast każdy, kto stwierdzi, że do popełnienia takiego wykroczenia doszło, może to zgłosić na policję.

Czy ten cel (prowadzenie hodowli zamkniętych), o którym mówiliśmy jest realizowany skutecznie?

Zasadniczo tak, choć nie można powiedzieć, że nie ma problemów. Szczególnie w rejonach, gdzie nastąpiła wymiana pokoleniowa pszczelarzy: starsi z nich byli przyzwyczajeni do starej, lokalnej pszczoły, natomiast młodsi pszczelarze przywożą pszczoły z zewnątrz.

Może dlatego, że np. BF daje więcej miodu niż populacje lokalne?

Prawdopodobnie tak, ale jest jeszcze kwestia pożytków. W puszczy, na świerku i sośnie, pszczoły, które korzystają z intensywnych pożytków sobie nie poradzą.
Rozmawiałem z młodymi pszczelarzami, którzy twierdzą, że nie wiedzieli o istnieniu obszarów hodowli zamkniętej i stawiali na nich własne pasieki.

Czy nie jest to problem z komunikacją?

Myślimy nad jakąś kampanią informacyjną wspólnie z instytucjami, które zajmują się tym sposobem ochrony tych pszczół, bo KCHZ jest tylko organem odpowiedzialnym za prowadzenie ksiąg i oceny. Podejmowaliśmy już takie próby wcześniej, ale odzew był niewielki.

Kto zarządza tymi obszarami?

Przede wszystkim Instytut Zootechniki – Państwowy Instytut Badawczy, który jest jednostką koordynującą działania w zakresie ochrony zasobów genetycznych, nie tylko pszczół, ale wszystkich zwierząt  gospodarskich. Są też hodowcy, którzy utrzymują pszczoły na zasadzie współpracy ze stadami zachowawczymi. Organizacje, które zajmują się utrzymaniem poszczególnych stad są różne, to zależy od linii. Astą zajmuje się pasieka zarodowa w Kocierzowych Mazowieckiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w regionie łódzkim. Linie ‘Północną’, ‘Augustowską’ i ‘Kampinoską’ mają pod opieką pasieki hodowlane Krajowej Rady Izb Rolniczych w Parzniewie i Olecku. Natomiast linią ‘Dobra’ zajmuje się pasieka Janusza Kasztelewicza „Sądecki Bartnik”.

Czy KCHZ utrzymuje z tymi organizacjami kontakt?

Raz do roku, podczas spotkań zorganizowanych przez jednostkę koordynującą, dyskutujemy o bieżących problemach i zagrożeniach.

Z tego co się orientuję, na terenie Parku Kampinoskiego nie ma raczej żadnej kontroli…

W przypadku linii ‘Kampinoskiej’ były kłopoty organizacyjne (prywatyzacja, zmiana właściciela pasieki zarodowej jako stada głównego). Wielu starych pszczelarzy straciliśmy na zawsze, w tym wielkiego entuzjastę ‘Kampinoskiej’, Dawida Lutza. Powoli próbujemy sobie z tym radzić, ale nie jest łatwo. Dużą przeszkodą jest także brak wiedzy pszczelarzy. Dlatego chcemy ruszyć z dużą akcją informacyjną. Dzięki wprowadzonej stałej dopłacie do ula być może pszczelarze będą mieli częstszy kontakt z powiatowymi lekarzami weterynarii. W ochronę pszczoły ‘Augustowskiej’ włączyły się także samorządy i urząd marszałkowski. Warto dodać, że niska jest także świadomość pszczelarzy, o czym świadczą także przypadki sprowadzania obcych linii zza granicy i ich niekontrolowane rozmnażanie.

Jak zachęciłby Pan hodowców do zarejestrowania linii w księdze hodowlanej?

Myślę, że skuteczniej mogliby to zrobić hodowcy, np. tacy, którzy są z nami nieprzerwanie przez kilkadziesiąt lat. Są dwie pasieki, które prowadzą hodowlę od lat 70. XX wieku, kiedy unormowano zasady hodowli w Centralnej Stacji Hodowli Zwierząt [CSHZ przemianowano w KCHZ – red.]. Jedną z nich jest pasieka Krzysztofa Kubeczka, który kontynuuje pracę swojego ojca, Jerzego Kubeczka, czy też pasieka w Końskowoli (kiedyś prowadzona przez Wojewódzki Ośrodek Postępu Rolniczego, a obecnie Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego). Krzysztof Kubeczek nieprzerwanie hoduje tę samą linię ‘Beskidkę’ rasy kraińskiej.

A jak jest z agresywnością Apis mellifera mellifera (AMM)? Jest niemal mityczna…

Nie jest to jakaś groźna pszczoła. Oczywiście jest bardziej pobudliwa i wyczulona na zmiany pogody. Natomiast w normalnych warunkach (jeżeli jest pożytek) i przy ostrożnym podejściu pszczoły AMM zachowują się podobnie jak inne. Pamiętajmy, że mimo ochrony zasobów genetycznych, też są selekcjonowane w taki sposób, aby można było osiągnąć akceptowalny poziom łagodności. Legenda o agresywności pszczoły leśnej ciągnie się za nią odkąd została udomowiona aż do tej pory. Na razie czarnego PR-u nie udało się zwalczyć.

Jakie jest Pana zdanie na temat inseminacji matek pszczelich? Czy do pasieki warto kupować matki sztucznie unasienione?

Inseminacja na pewno przyczyniła się do poprawy pogłowia, np. jeśli chodzi o łagodność. Dzięki niej postęp selekcyjny jest dużo szybszy. Na pewno warto kupić matki  reprodukcyjne, unasienione sztucznie, czyli matki, które mają służyć do wychowu następnego pokolenia matek. Ale matki użytkowe są potrzebne także na tych terenach, gdzie mamy dużą różnorodność trutni. Unasienianie na pasieczysku powoduje, że pszczoły są bardzo różne, kolorowe i agresywne.

Czy możemy złożyć reklamację w sytuacji gdy po zakupie unasienionej matki, dokonanym w zarejestrowanej hodowli, zrobimy test morfometryczny robotnic, i okaże się, że te odbiegają od wzorca?

Warunki reklamacji są ustalane między nabywcą a sprzedającym. KCHZ w to nie ingeruje. Jest to odpowiedzialność samego hodowcy. Oczywiście mówimy tylko o matce inseminowanej.

Czy stacje unasieniania w stadach zachowawczych w hodowlach zamkniętych trzymają standardy genetyczne i morfometryczne? Czy możemy mieć pewność, że kupujemy matki AMM?

Każda matka jest poddawana ocenie, podobnie jak jej robotnice poddawane są testom na bazie testu skrzydłowego. Matki, które nie przejdą takiego testu, są eliminowane. Czasami też, aby potwierdzić przynależność do AMM, wyrywkowo, pobiera się próby z rejonu.

Czy zmieszańcowanie pszczół w pasiece jest korzystne?

Ze względu na zmienne warunki, z jakimi mamy do czynienia w ostatnich latach, być może warto posiadać w pasiece różne rasy pszczół. Choć niekorzystna aura (np. zimny maj) i inne anomalie pogodowe podczas unasiennień, mogą przyczynić się do utraty wielu matek.

Przyjmowanie matek sztucznie unasienionych nie jest jednak tak proste jak naturalnych.

Rzeczywiście, dla nowicjuszy jest to nieco trudniejsze.

Co Pan sądzi o dopłatach dla pszczół w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa (KOWR)?

Na pewno przyczyniły się do poprawy pogłowia pszczół w Polsce: obserwujemy większą wymianę matek. Z pewnością wielu pszczelarzy, którzy nigdy nie wymieniali matek, albo wymieniali niewiele, zrobili to na większą skalę. W ramach dopłat KOWR można sprzedawać tylko linie z hodowli zarejestrowanych, więc jest to korzyść. Kolejną korzyścią są trutnie, które wywodzą się z tych matek, przekazują swój materiał genetyczny w trakcie naturalnego unasieniania matek z danego obszaru.

Czy Pana zdaniem pszczoła miodna to gatunek raczej udomowiony czy dziki?

Ciekawe pytanie. To zależy od punktu widzenia. Biorąc pod uwagę aspekt gospodarczy – raczej udomowiony, ale biorąc pod uwagę zachowanie wobec opiekuna – jednak dzikie. Zatem są to jednak organizmy bardziej dzikie, którym człowiek stwarza warunki do bytowania.

Jak to się stało, że zainteresował się Pan pszczołami?

Zaczynałem pracę w Okręgowej Stacji Hodowli Zwierząt. Los tak pokierował moim życiem, że zostałem przy pszczołach, bo stale budzą moje zainteresowanie i ciekawość. Często powtarzam słowa, nieżyjącego pszczelarza, pana Stefana Palenika, z Hajnówki: „Od siedemdziesięciu lat zajmuję się pszczołami i dalej momentami ich nie rozumiem”. Wciąż potrafią mnie zaskoczyć.

Wywiad autoryzowany. Ukazał się pierwotnie w miesięczniku Pszczelarstwo w 2021 r. Dziękuję redakcji Pszczelarstwa za poprawki redakcyjne.

Komentarze