Skończmy z promocją ogólnego słowa "pszczoły"
Postanowiłem przetłumaczyć artykuł, który wyjaśnia dlaczego osobiście nie obchodzę Światowego Dnia Pszczół. Te bardziej chwytliwe nagłówki z popularnych mediów tj. "Ratujmy pszczoły. Pszczoły są w niebezpieczeństwie. Pszczoły umierają. Pszczoły są gatunkiem zagrożonym", odnoszą się do kwestii ochrony pszczół, zapylaczy i ich ważkości ekologicznej przez pryzmat tzw. gatunku sztandarowego: pszczoły miodnej. Szczególnie nasilenie artykułów na ten temat przypada na Światowy Dzień Pszczół. Uczestniczą w tym także media rządowe, które świętują ten dzień pisząc o pszczołach w kontekście rozwoju pszczelarstwa przez dalszy wzrost oraz ilustrują symbolami, które kojarzą się tylko z utowarowioną nadzorowaną populacją pszczoły miodnej. Dlatego postanowiłem przetłumaczyć artykuł, który wyjaśnia dlaczego osobiście jako miłośnik pszczół nie obchodzę Światowego Dnia Pszczoły. (Warroza)
To świetnie, że media popularne zwracają uwagę na zapylacze, przy czym robią to w dość przesadnym stylu. Pytanie jakie można i należy zadać brzmi: jak bardzo społecznie szkodliwe są te niestaranne etykiety językowe i wprowadzające w błąd "fakty"?
Tobias Smith i ja do spółki już w 2016 r. opublikowaliśmy artykuł w Insect Conservation & Diversity, który wskazywał, że australijskie media głównego nurtu nadmiernie podkreślają rolę europejskich pszczół miodnych jako zapylaczy. W wielu artykułach w głównych australijskich gazetach, które odszukaliśmy twierdzono (błędnie), że introdukowana w Australii pszczoła miodna jest "najlepszym" lub "jedynym" zapylaczem dostępnym do zapylania upraw i rodzimych roślin w australijskich ekosystemach. Dodatkowo okazało się, że w przypadku 33% popularnych artykułów użyto po prostu ogólnego terminu "pszczoły", bez podania nazwy gatunku lub nawet doprecyzowania, czy artykuł dotyczył pszczół rodzimych, hodowlanych, introdukowanych, gospodarskich, samotnych, trzmieli itp.
Z przeprowadzonych badań naukowych wiemy jednak, że pszczoły miodne nie są najskuteczniejszymi zapylaczami dla wszystkich upraw. Różnorodne dzikie, nienadzorowane zapylacze, w tym owady inne niż pszczoły, są niezbędne dla naszej produkcji żywności. Nasze badania w 2016 r. skupiały się na mediach australijskich, ale tego typu niedbałe podejście do dziennikarstwa ma miejsce każdego dnia w mediach na całym świecie.
Kiedy zobaczyłam, że na koncie twitterowym Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych ktoś ponownie zarekomendował ten artykuł z Huffington Post, zwróciło to moją szczególną uwagę. Któż mógłby wątpić w wiarygodność takiej informacji z tego typu rekomendacją?
Treść artykułu skupia się niemal w całości na komercyjnych pszczołach miodnych czemu towarzyszy ilustracja, która wyraźnie kojarzy się z pszczołami miodnymi. Wbrew nagłówkowi, który wyraźnie odnosi się tylko do jednego gatunku pszczół, europejska pszczoła miodna (Apis mellifera jako gatunek. Przyp. tłum.) nie jest wymieniana jako zagrożona w żadnym miejscu na świecie. Tymczasem na świecie istnieje około 20 000 gatunków pszczół. Ponadto liczne cytaty przypisane w artykule "ekspertowi od pszczół" dr Halterowi są niezgodne ze stanem faktycznym.
W przypadku Polski pszczoła miodna jako gatunek nie jest introdukowana, ale w większości użytkowane w pszczelarstwie są nierodzime podgatunki pszczoły miodnej jak pszczoła kaukaska, włoska, krainka na większości obszarów, Buckfast i inne hodowane zagraniczne linie itd. oraz trzmiele sprowadzane do masowego zapylania. Rodzimy podgatunek dla większości terenów Polski: Apis mellifera mellifera podlega programowi ochrony zasobów genetycznych i został doprowadzony na skraj wymarcia przez pszczelarstwo towarowe i wieloletnie zaniedbania instytucji za niego odpowiedzialnych.
Czy ma to jednak jakiekolwiek znaczenie, czy po prostu się czepiam? Otóż ma!
Tylko nieliczni niespecjaliści czytają literaturę naukową. Dlatego też sposób przedstawiania zagadnień naukowych w mediach popularnych ma ogromny wpływ na to, jak ludzie postrzegają i rozumieją daną kwestię. Dziennikarze są odpowiedzialni wobec swoich odbiorców za rzetelne przedstawianie faktów naukowych.
Niestety większość popularnych informacji medialnych na temat pszczół przekazuje jasny komunikat, że jest tylko jeden gatunek pszczół, który powinniśmy ocalić (bez rozgraniczenia czy chodzi o podgatunki pszczoły miodnej introdukowane na teren polski czy podgatunki rodzime, przyp. tłum). Ponadto, ze względu na to, że ilustracje w artykułach i opisy pod nimi niemal zawsze sugerują obecność pszczół miodnych (tj. ule, komórki wosku pszczelego, pszczelarze, miód, same pszczoły miodne), wiele osób w oczywisty sposób łączy ogólny termin "pszczoły" z pszczołą miodną.
Kłopot z tym podejściem polega na tym, że Apis mellifera europejska pszczoła miodna, jest tylko jednym z 20 000 gatunków. Każdy z tych 20 000 gatunków ma inną biologię, zajmuje inne siedliska i w innych miejscach gniazduje. Tylko niektóre z nich żyją w koloniach społecznych (rodzinach pszczelich), większość prowadzi samotniczy tryb życia i nie produkuje miodu. Niektóre gatunki są wymienione jako zagrożone w różnych częściach świata, ale nie jest to pszczoła miodna. Większość gatunków zapylaczy, w tym zapylaczy innych niż pszczoły jak np. muchówki, chrząszcze czy ćmy, jest narażona na skutki usuwania roślinności od której zależą, niszczenia siedlisk, nadużywania pestycydów i intensywnego rolnictwa.
W Polsce mamy ponad 470 gatunków dzikich pszczół. Różnią się one między sobą wielkością i wyglądem, a także sposobem gniazdowania: w ziemi, otworach w drewnie, łodygach, a nawet w muszlach. Więcej gatunków poznasz tutaj.
Europejska pszczoła miodna jest najbardziej rozpowszechnionym gatunkiem pszczół, który został udomowiony i może być użytkowany w ulach przez nadzorowanie. Dlatego "💰💰💰" właśnie poświęca się mu najwięcej uwagi. Na świecie istnieje jednak tylko około 7 gatunków pszczół wytwarzających miodnych z rodzaju Apis. To 7 gatunków spośród 20 000...
W Polsce ma status zwierzęcia gospodarskiego. Jak twierdzi prof. Adam Tofilski, który zajmuje się jej ochroną: "Dofinansowanie do zakupu matek pszczelich łącznie z traktowaniem pszczół miodnych jako zwierząt gospodarskich utrudnia ochronę rodzimych podgatunków." Przyp. tłum.
Zatem odnoszenie się ogólnie do wszystkich pszczół przez wskazywanie na jeden gatunek jest jak odnoszenie się do wszystkich roślin, od dębów po orchidee, przez wskazywanie na jeden przemysłowo uprawiany gatunek np. kukurydzę lub pszenicę.
Poniższa tabela pokazuje, że nazwy zwyczajowe (wernakularne), które stosujemy do większości zwierząt lub roślin, w rzeczywistości określają bardzo różną ilość gatunków w zależności od przypadku (oraz języka, przyp. tłum.).
Nazwa popularna | Rzeczywista liczba współczesnych gatunków |
Ludzie | 1 |
Psy udomowione | 1 |
Konie | 1 |
Owce | 5 |
Mniszek lekarski | 34 |
Sosny | 125 |
Rekiny | 500 |
Dęby | 600 |
Ptaki | 10 000 |
Pszczoły | 20 000 |
Orchidee | 28 000 |
Muchy | 100 000 |
Zwracam się więc do Was dziennikarki i dziennikarze, abyście przestali używać ogólnej nazwy "pszczoły" we wszystkich artykułach o zapylaczach i pszczołach. Weźcie pod uwagę to czy Wasza publikacja dotyczy konkretnego gatunku (np. europejskich pszczół miodnych), czy biologicznej grupy gatunków pszczół (np. trzmieli). W takich przypadkach należy wymienić je z nazwy. Jeśli odnosisz się jednak do wszystkich pszczół, użyj terminu "gatunki pszczół"... to tylko jedno dodatkowe słowo.
Przetłumaczone i opublikowane za zgodą autorki na podstawie źródła. Data oryginalnej publikacji: 22.07.2016.
Można też użyć słów: pszczołokształtne, pszczoły (Apiformes), pszczoły z nadrodziny Apoidea. Mi szczególnie podoba się nieco już zapomniane precyzyjne polskie słowo, używane kiedyś w melitologii czy apidologii (nauce o pszczołach): pszczołokształtne. Słowo to doskonale oddaje sens łacińskiej nazwy na grupę (kladu taksonomicznego) pszczół do, których należą wszystkie pszczoły. Sugeruję jego ponownie przywrócenie do powszechnego użycia. Przyp. tłum.
Zerknij też na wypowiedź Jacka Wendzonki z Polski zajmującego się pszczołami naukowo, która dotyczy tego święta. Możesz także posłuchać odcinka Radio Warroza o "Ochronie zapylaczy" z Marcinem Zychem, który zajmuje się naukowo procesem zapylania z którym poruszamy omawiany w tym artykule problem, ale odnosząc się do polskiej specyfiki.
Polecane
Zapisz się na nasz NewsletterPolecane
Zapraszam do wsparcia finansowego
Dzięki temu mogę poświęcać więcej czasu na prowadzenie z pasji tej inicjatywy non-profit, która mam nadzieję służy bez reklam także Wam.
Komentarze