Porobnica ocalona, planeta kwitnie

Dla ekosystemu planety nie są istotne losy każdego uznanego przez ludzi gatunku jako zagrożony.


Spis treści

Polemizuję z artykułem Marka Pogorzelca "Porobnica paskowana ocalona" (Pszczelarstwo 11/2021), który przedstawia akcję obrony siedliska pszczół i grzebaczy (czyli najbliższych kuzynek pszczół) w tym także pasożytów w Strzelnicy w podlubelskim Łukowie, o której pisałem i rozmawiałem już wcześniej. Inicjatywy podjętej przez świetny portal DzicyZapylacze.pl oraz Przemka Laskowskiego, w którą zaangażowało się wiele innych osób i podmiotów. W publikacji z którą polemizuję przy okazji znalazły się moim zdaniem pewne dość popularne uproszczenia, które jak uznałem warto wyjaśnić skoro nadarzyła się okazja.

Zwężnica większa (Thyreus histrionicus) – pasożyt gniazdowy porobnicy paskowanej. Czerwona lista kategoria DD (fot. Przemysław Laskowski)
Zwężnica większa (Thyreus histrionicus) – pasożyt gniazdowy porobnicy paskowanej. Czerwona lista kategoria DD (fot. Przemysław Laskowski)

Marek Pogorzelec w artykule "Porobnica paskowana ocalona" przedstawia akcję obrony siedliska pszczół i grzebaczy (czyli najbliższych kuzynek pszczół, o czym warto również wspomnieć) w Strzelnicy w podlubelskim Łukowie. Sam również wspierałem tę inicjatywę, popieram także pomysł prowadzenia tam badań i zachowanie tego miejsca jako „użytku ekologicznego” (jedna z ustawowych form ochrony przyrody). Inne powody, tym razem irracjonalne, którymi mogą kierować się ludzie zaangażowani w ochronę tego siedliska to względy estetyczne (wygląd pszczół), satysfakcja z możliwości obcowania czy obserwowania rzadkich gatunków, podziw dla istot uważanych powszechnie za szczególnie pożyteczne i ważne dla dobrobytu ludzkich społeczeństw. Jakkolwiek naiwnie czy prostodusznie to zabrzmi, są ludzie, którzy fascynują się odkrywaniem różnorodności pszczół dla samego tego faktu oraz deklarują, że kochają pszczoły. Niewątpliwie takie emocje może wzbudzać porobnica paskowana, główna „gwiazda” siedliska w Łukowie. Akcja była tym bardziej warta nagłośnienia, że teren ten może być nadal użytkowany przez miłośników strzelectwa.

Ponad 99% wymarło

W artykule Marka Pogorzelca "Porobnica paskowana ocalona" znalazły się jednak pewne uproszczenia, które moim zdaniem warto wyjaśnić. Autor artykułu pisze: „Dla nas pierwszorzędną rolę odgrywają owady zapylające, dla ekosystemu planety ważne są jednak losy każdego zagrożonego gatunku”. Jak rozumiem „ekosystem planety” to jest synonim „biosfery”. Jeżeli tak, to treść drugiej części tego zdania nasuwa wątpliwości. Jeśli spojrzymy na problem z perspektywy historii życia na Ziemi, czyli ewolucji biosfery, to należy powiedzieć, że aktualnie istniejące gatunki są tylko marną – pod względem liczby – reprezentacją gatunków występujących na naszej planecie w trakcie niemal czterech miliardów lat istnienia biosfery.1 Przy świadomości braku precyzyjnej definicji pojęcia „gatunek” na użytek tych rozważań możemy powiedzieć, że zdecydowana ich większość wymarła (ponad 99 proc). Ginięcie gatunków, rodzin, a nawet całych rzędów to sprawa całkowicie normalna dla życia. Badania dotyczące ewolucji biosfery i historii geologicznej prowadzą do wniosku, że poza tzw. wymieraniem tła (stałe natężenie wymierania), dochodziło także do cyklicznych wymierań; wyjątkowo dużych (tzw. masowych było pięć). Wszystkie miały znaczenie dla dynamizmu przekształceń życia na naszej planecie.

Procentowa szacowana intensywność dynamiki wymierania wodnych zwierząt na osi czasu w milionach lat. Źródło: Wikimedia CC BY-SA

Kreatywna destrukcja

Do tej pory po etapie każdego wielkiego wymierania gatunków następował bujny okres rozkwitu nowych form życia i nowych ekosystemów. Według naukowców wszystko wskazuje na to, że jeżeli nie zmienimy sposobów użytkowania zasobów naturalnych, aktualne wymieranie gatunków również doprowadzi do przebudowania ekosystemów Ziemi. Nie ma podstaw, by sądzić, że tym razem miałoby być inaczej.2 Odpowiada za to siła, nazywana często kreatywną destrukcją, która jest jedną z typowych sił twórczych Wszechświata.

"Hipoteza mówiąca o tym, że destrukcyjne masowe wymierania umożliwiają twórcze ewolucyjne przeobrażenia (kreatywną destrukcję) jest kluczowa dla klasycznych koncepcji makroewolucji"3

My również jesteśmy jej beneficjentami. Istniejemy także dzięki temu, że gwiazdy gasły lub wybuchały, gatunki spektakularnie wymierały, ekosystemy upadały, klimat radykalnie się zmieniał, a nasi bezpośredni przodkowie przetrwali niejedno „wąskie gardło wymierania” ludzi, np. po wybuchu superwulkanu. Można dojśc do wniosku, że świat nie lubi się nudzić.9

"Masowe wymierania są o wiele ważniejsze w kształtowaniu różnorodności życia na Ziemi, niż kiedykolwiek wcześniej myślano. Nie tylko wywołują one poważne zmiany w składzie naszej fauny i flory (a tym samym dają szansę ewolucyjnym niedocenianym osobnikom na zróżnicowanie się i wyjście na prowadzenie), ale także regulują tempo powstawania nowych gatunków na dziesiątki milionów lat po nich. Masowe wymierania, takie jak to, którego jesteśmy obecnie na progu, nie są tylko istotnymi, ale krótkotrwałymi spadkami różnorodności. Są one poważnymi zmianami, które zmieniają bieg i tempo życia na Ziemi na zawsze."4

Marek Pogorzelec pisze: „dla ekosystemu planety ważne są jednak losy każdego zagrożonego gatunku”. Jest jednak odwrotnie. Dla przetrwania ekosystemu planety nie ma znaczenia nie tylko los poszczególnego gatunku, ale wręcz przeciwnie: przetasowania gatunków wspierają dynamizm5, dzięki któremu biosfera trwa i jest dość odporna, gdyż zmienność jest kluczowa dla przetrwania w długiej perspektywie. Jej brak, czyli stan równowagi, oznacza śmierć.

Dynamika okresowych zmian liczby plam na Słońcu. Źródło: Wikimedia CC BY-SA

Nowa Pangea

To, że pewne gatunki wymierają z powodu eksploatacji zasobów planety przez człowieka, nie jest moim zdaniem wystarczającym uzasadnieniem tezy, że życie na planecie jest zagrożone.10 Niektóre gatunki wymierają, podczas gdy inne, bardziej dopasowane do środowiska antropogenicznego, powstają niezauważenie, choć niekoniecznie w tym samym tempie. Proces ich tworzenia się (specjacji) nie jest jednak tak spektakularny, jak w przypadku wymierania, szczególnie masowego. Generalnie można przypuszczać, że w wyniku wpływu człowieka na planetę dojdzie do międzykontynentalnego ujednolicenia się różnorodności gatunkowej. Chociaż w skali globalnej zróżnicowanie maleje, to lokalnie może wzrastać, tak jak np. populacja pszczoły miodnej w Polsce. Profesor Chris D. Thomas (brytyjski entomolog, konserwator przyrody, badacz bioróżnorodności) ładnie nazywa ten proces Nową Pangeą, nawiązując do setek milionów lat wstecz (300–180 mln lat temu), kiedy to Ziemia była jednym wielkim superkontynentem. Sugeruje tym samym, że proces ewolucji organizmów lądowych (dzięki człowiekowi) będzie zbliżony, tak jakby żyły na jednym superkontynencie.6

Dynamika globalnych zmian temperatury na osi czasu w milionach lat. Źródło: Wikimedia CC BY-SA

 

Sukces biosfery

Marek Pogorzelec pisze też o istotach słabszych, nie precyzując, o jakie organizmy chodzi. Moim zdaniem generalnie owady jako gromada (takson) są silniejsze od gatunku człowieka. Jeżeli miałbym zagrać w kości, to raczej postawiłbym na to, że przeżyją człowieka. Warto zauważyć, że różnorodność owadów „wybuchła” w gorącym i wilgotnym karbonie, okresie, w którym człowiek nie przeżyłby ani chwili. Jednak podstawą funkcjonowania biosfery są wirusy, bakterie czy grzyby o których różnorodności, prawie nic nie wiemy – jak twierdzi ekolog i biolog ewolucyjny, prof. January Weiner.1 Kręgowce, wyewoluowawszy sobie zresztą z bakterii, są tylko dodatkiem do świata mikroorganizmów i stawonogów. Ta podstawa funkcjonowania biosfery generalnie nie jest zagrożona presją człowieka, przeciwnie bakterie na przykład kwitną na plastiku. Ekolodzy wyodrębniają już nawet nowy ekosystem, nazywając go plastisferą. W wyniku zmian klimatycznych sugeruje się rozwój grzybów, glonów, pasożytów oraz tzw. „szkodników (jak określają je ludzie w pewnych sytuacjach), do których należą również owady, jak np. karaczany czy szarańczowate. W rzeczywistości ludzie są gatunkiem naturalnie ewoluującym, a zatem wszystkie rzeczy, na które mamy wpływ, są pośrednią konsekwencją ewolucji nas samych. Dlatego biologicznie zmiany na świecie zapoczątkowane przez człowieka można postrzegać jako część naturalnego procesu Ziemi. Można powiedzieć, że człowiek jest organizmem pionierskim dla ewolucji biosfery.

Warto też dodać, że wszystkie organizmy są dla siebie dalekimi kuzynami. Sukces ewolucyjny każdej populacji, w tym człowieka, de facto jest sukcesem biosfery. Istotę, którą nazywamy człowiekiem, w kontekście biologicznym można postrzegać jako pewną wypadkową wirusów, bakterii, pierwotniaków, grzybów oraz komórek z ludzkim genomem, funkcjonujących jak superorganizm. Sukces człowieka jest też sukcesem mikroorganizmów (co najmniej tysiąca różnych organizmów, co oznacza względnie dużą różnorodność gatunkową), dla których jest siedliskiem.

Dynamika populacji dręcza pszczelego wywołującego warrozę w rodzinie pszczelej. źródło nieznane

Dynamika życia

Idea ochrony przyrody spopularyzowana w XIX wieku wynika z ludzkich potrzeb, a te z wartości humanistycznych. Stoją za nią zarówno pobudki racjonalne i irracjonalne, ale warto pamiętać, że racjonalizowanie działań człowieka przez niego samego wynika także z jego wrażeń irracjonalnych i subiektywnych, np. odczuwanie żalu z powodu straty jakiegoś gatunku, nawet jeśli ów gatunek miał służyć najbardziej racjonalnym celom badawczym. W tym aspekcie sens istnieniu porobnicy paskowanej na strzelnicy w Łukowie nadaje tylko człowiek. Znamy dość emocjonalny sposób wyrażania się o planecie i biosferze jakoby planeta cierpiała. Ekosystem Ziemi nie jest organizmem żywym i nie funkcjonuje jako taki (nie dba o siebie sam). Hipoteza Gai7, jakoby wszystkie istoty żyjące na Ziemi miały działać wspólnie, aby zachować na naszej planecie optymalne warunki do życia (a Ziemia miałaby zdolność reagowania na zmianę warunków, aby móc jak najlepiej się do nich dopasować), została wysunięta w latach 70. XX wieku przez Jamesa Lovelocka i – mimo że zdobyła popularność w kręgach części miłośników przyrody – została jednak przez naukowców obalona. Nie istnieje też żaden znany odgórny plan ewolucji biosfery. Jeżeli efektem ochrony przyrody ma być ogół działań zmierzających do zachowania w niezmienionym lub optymalnym stanie ożywionej i nieożywionej przyrody ojczystej, to warto zauważyć, że albo jest to antropocentryczny plan zachowania dobrobytu społeczeństw naszej planety, albo nieco – moim zdaniem – sentymentalne postrzeganie dynamiki życia. Jak pisze prof. Chris D Thomas:

„Zbyt często zachowujemy się tak, jakby natura była starym mistrzem, wielkim obrazem, który musi być zachowany taki, jak jest…. Czasami jest to możliwe, ale im większy obszar… Im dłuższy czas… Tym bardziej pewne jest, że w końcu nie uda nam się utrzymać rzeczy takimi, jakimi są”.8

Czy ten punkt widzenia prowadzi jednak do wniosku, że nie warto chronić organizmów rzadkich i unikatowych? Ależ nie, choćby dlatego, że poza względami czysto emocjonalnymi, nie wiemy jakie organizmy mogą nam się przydać w nadchodzącej przyszłości pod presją zmian klimatycznych. Unikatowe populacje mogą wyginąć, ale mogą też okazać się wyjątkowo korzystne i plastyczne wobec zmian. Jest to kwestia dywersyfikacji ryzyka.

Dynamika aktywności traktowania mózgu ludzkiego na osi czasu w sekundach. Źródło: CC BY https://doi.org/10.1038/s41598-017-15865-w

Los planety nie zależy od rzadkiej porobnicy

Czy warto więc chronić porobnicę paskowaną? Moim zdaniem tak, ale nie dlatego, żeby ocalić planetę, bo jej los nie zależy od porobnicy. Mimo to na ochronę przyrody możemy spojrzeć z większym optymizmem, nie jako na statyczny stary wzorzec, a dynamiczny proces w ewolucji. O ocaleniu życia można myśleć w perspektywie dłuższej: 1–2 mld lat. Jest bowiem mocno wątpliwie, aby bez konieczności ekspansji na ciała niebieskie, skomplikowane, a tym bardziej inteligentne formy życia mogły przetrwać warunki, jakie wówczas prawdopodobnie zapanują na Ziemi. Naukowcy prognozują albowiem, że zawartość dwutlenku węgla w atmosferze ulegnie obniżeniu do takiego poziomu, że zginą wszystkie gatunki roślin, a w konsekwencji w atmosferze zabraknie tlenu. Jasność Słońca wzrośnie o 10 proc. w porównaniu ze stanem dzisiejszym, co spowoduje, że wyparują oceany (niewielkie ilości wody mogą utrzymać się jedynie na biegunach). Prawdopodobnie z tego powodu wyginą też organizmy eukariotyczne, w tym wszystkie wielokomórkowe. Bez względu jednak na to, czy ludziom, a wraz z nimi innym organizmom, uda się osiedlić na innych planetach, z obliczeń, praw fizyki i trendów w ewolucji wynika, że w przewidywanej odległej przyszłości, nie tylko zabraknie człowieka i pszczół, ale także naszej Ziemi i Układu Słonecznego. To już jednak inna opowieść.

Artykuł ten ukazał się w lutowym numerze Pszczelarstwa 2022 r. Dziękuję Kacprowi Piwowarkowi z podkastu Radio Warroza za konsultacje. Dziękuję również redakcji Pszczelarstwa za poprawki redakcyjne.

Bibliografia:

  1. January Weiner: „Życie i ewolucja biosfery”, Warszawa 2006
  2. January Weiner: "Czym jest bioróżnorodność i czy powinniśmy się bać jej spadku?"
  3. H. Cuthill i in. Impacts of speciation and extinction measured by an evolutionary decay clock. Nature 2020, https://doi.org/10.1038/s41586-020-3003-4
  4. University of California Museum of Paleontology.
  5. "Globalizacja rynku sprzyja przypadkowemu pojawianiu się na kontynencie europejskim gatunków owadów pochodzących z obszarów subtropikalnych lub tropikalnych. Do niedawna jednak ich osiedlanie się było ograniczone przez warunki zimowe niesprzyjające ich przetrwaniu na większości kontynentu oraz przez ograniczony czas trwania okresów z temperaturami sprzyjającymi ich rozwojowi. Jednak od lat 90-tych XX wieku obserwuje się znacznie większe niż w przeszłości zasiedlanie roślin pochodzenia tropikalnego lub subtropikalnego, takich jak eukaliptusy, palmy i akacje. Do końca XXI wieku w Europie zadomowiło się ponad 400 gatunków owadów pochodzących z subtropikalnych lub tropikalnych regionów klimatycznych. Jednak gatunki te zazwyczaj pozostawały ograniczone do miejsca ich wprowadzenia, najczęściej w obszarze śródziemnomorskim. Sytuacja zmieniła się w ostatnich latach w przypadku wielu z tych gatunków, o czym świadczy pojawieniu owady związanych z palmami"., Climate change and globalization, drivers of insect invasions, Encyklopedia Środowiska 2019
  6. Chris D. Thomas: "Inheritors of the Earth: How Nature Is Thriving in an Age of Extinction", 2017
  7. Hipoteza Gai: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipoteza_Gai
  8. Chris D Thomas: "We can take a much more optimistic view of conservation"; The Guardian 2017
  9. Łukasz Lamża: "Wszechświat krok po kroku", Kraków 2019
  10. Fread Pearce: "This Is an Extinction Crisis, and Some Species Are Loving It", Wired 2019

Komentarze